Blog

Lista tagów

O głośnym problemie, czyli o hałasie przemysłowym. Rozmowa z p. Arturem, którego dom sąsiaduje z zakładem produkcyjnym.

Czas czytania: 5 min

29.09.2021, 08:23

 

Niestety w Polsce problem uciążliwego hałasu dochodzącego, z miejsca (np. zakładu produkcyjnego, boiska) usytuowanego tuż koło domu mieszkalnego jest dość powszechny. Proszę opisać, na czym polega problem z hałasem emitowanym z sąsiedniej działki w Pana przypadku.

 

Mój główny problem polega na bliskości zakładu produkcyjnego, który usytuowano około 15 metrów od budynku mieszkalnego i 3 metry od granicy. Drugi problem to ciągłość tego hałasu, bo zakład rozpoczyna pracę o godzinie 22:00 w niedzielę i kończy pracę o 22:00 w piątek, a w czasach przed covidowych praca zakładu kończyła się o 14 w sobotę. Budynek zakładu został wybudowany około 30 lat temu, a budynek mieszkalny na działce, na której mieszkam stoi tu już od 80 lat. Początkowo zakład funkcjonował jako przydomowy warsztat i główna produkcja polegała na wytwarzaniu części do maszyn rolniczych. Jednak w trakcie tych 30 lat zakład przechodził różnego rodzaju remonty i rozrósł się na tyle, że główna hala produkcyjna została przeniesiona zupełnie poza miasto, do strefy przemysłowej. Ten zakład, który jest usytuowany na sąsiedniej działce, dalej prowadzi produkcję i też jest modernizowany. Są nowe urządzenia, które wbrew pozorom dają jeszcze większy i bardziej uciążliwy hałas, który słyszalny jest niestety nawet przy zamkniętych oknach. Problem pogłębił się, kiedy wstawiono do tego zakładu prasy hydrauliczne tzw. mimośrodowe, cechujące się głównie hałasem uderzeniowym. Hałas słyszalny jest w każdym punkcie działki, która ma około 5 tysięcy metrów, a także w domu. W tym samym czasie wstawiono piaskarkę do czyszczenia metalu, która wydaje nieustanny szum i głośne buczenie. Dodam też, że w listopadzie tego roku wymieniono stary piec kuźniczy na nowy, co wbrew pozorom nie rozwiązało problemu, a wprost przeciwnie jeszcze go nasiliło. Wzmógł się jeszcze hałas, bo obecny piec ma wlot gazu z zewnątrz. Dodatkowo komin metalowy również jest wystawiony na zewnątrz, od strony naszego budynku mieszkalnego. Nowy piec emituje, poza szumem, ciągły nieprzerwany dźwięk przypominający pisk żarzącej się żarówki i trwa to nieprzerwanie przez 24 godziny, przez prawie cały tydzień. Poza tym słyszymy jeszcze buczący szum od chłodni wody. Problemem w zasadzie nie jest to, że ktoś czasem rzuci metalem, tylko że nie ma przerwy od hałasu. Nie sposób otworzyć okien od strony zakładu. W zasadzie trudno nawet przebywać w pokoju przy zamkniętych oknach, bo hałas zawsze będzie słyszalny.

 

Podsumowując, z jakiego rodzaju hałasami musi się Pan mierzyć na co dzień?

 

Uciążliwe dźwięki wydają: trzystanowiskowa wiertarka, dwie sztuki pras hydraulicznych, praca wózka widłowego spalinowego, praca piaskarki do oczyszczania metalu, rozładunek i załadunek metalu, głośne rozmowy pracowników, rzucanie metalem o metal i praca ręcznych szlifierek. Najbardziej męczący jest jednak nieprzerwany szum powstający od przepływu gazu i wylotu spalin z pieca kuźniczego. Chyba nie trzeba nawet być blisko tego zakładu, żeby wiedzieć, jakie hałasy emituje zakład produkujący części do maszyn rolniczych, którego podstawową działalnością jest ciężka obróbka metalu.

 

Jakie kroki podjął Pan do tej pory, aby rozwiązać problem? 

 

W pierwszej kolejności poszedłem na rozmowę do sąsiada i powiedziałem, że coś jest nie tak, bo kiedyś nie było aż takiego hałasu, a teraz nie da się żyć. Kilka razy prosiłem o wyciszenie produkcji, np. poprzez zamknięcie bramy i okien. Niestety po wielu zapewnieniach działania ograniczające te hałasy nie zostały wprowadzone. Ostatnią rozmowę z sąsiadem przeprowadziłem w październiku 2019 roku. W czerwcu 2020 roku udałem się do Wydziału Ochrony Środowiska w gminie. Wtedy pracownik urzędu udał się do sąsiada, jednak rozmowa nie przyniosła żadnego skutku, głównie z tego powodu, że ten wydział nie jest uprawniony do ingerencji w działalności gospodarcze, bo tym zajmuje się starostwo. Przez brak jakiegokolwiek zrozumienia ani dobrej woli ze strony sąsiada, we wrześniu 2020 roku zdecydowałem się złożyć wniosek do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska o kompleksową kontrolę zakładu ze szczególnym uwzględnieniem pomiaru natężenia hałasu.  Pomiaru dokonano na początku listopada w momencie, kiedy wymieniano piec kuźniczy. Pomiary wykazały poziom dźwięku wynoszący około 54 dB w dzień i 38 dB w nocy. Wyniki zostały przekazane do starosty, gdzie wszczęto postępowanie administracyjne odnośnie wydania decyzji o dopuszczalnym poziomie hałasu. Decyzja została wydana w lipcu 2021 roku i określiła teren, na którym znajduje się zakład, jako teren zabudowy jednorodzinnej mieszkaniowej, wobec czego dopuszczalny poziom dźwięku to 50 dB w dzień i 40 dB w nocy. 

 

Jakie są dotychczasowe efekty tych działań?

 

Efekty są zadowalające, ale jedynie w aspekcie formalnym. W moim odczuciu administracyjne działania przynoszą jedynie niezliczoną ilość decyzji produkowanych zza biurka, bez odniesienia do rzeczywistej sytuacji. Mimo to zdecydowałem się na taką drogę rozwiązania problemu ze względu na schemat działania, jaki sobie na początku obrałem - najpierw zacząć od mediacji a dopiero potem od środków prawnych. Moje działanie podyktowane jest tylko chęcią swobody korzystania z nieruchomości, nie ma  w nich ani grama złośliwości. Niestety faktyczne efekty tych działań są znikome, bo co prawda chwilami da się odczuć, że pojawiło się ograniczenie hałasu, ale zakład dalej emituje dźwięki, które były źródłem problemu przed administracyjną interwencją. Dlaczego te efekty są znikome? Zakład w trakcie pomiaru był w zasadzie niesłyszalny, bo okna, drzwi i brama były szczelnie zamknięte, a produkcja ograniczona. Brak wózka widłowego, szlifierki nie pracowały, nie rzucano metalem o metal, praca prasy hydraulicznej też była ograniczona. Nikt nie skontrolował więc hałasu uderzeniowego, wtedy kiedy prasa pracuje, bo był włączony tylko układ napędowy prasy, ale nikt z niej nie korzystał. 

Zakład w tym momencie nadal emituje wszystkie wspomniane hałasy, często przy uchylonej bramie i otwartych oknach. Zarówno z pomiaru, jak i z pracy zakładu poza pomiarem, mam swoje nagrania, które jasno pokazują, jak cicho jest zakład w trakcie pomiaru, a jak głośno jest poza nim. Trudno jest z użyciem pomiaru, który trwa 10 minut w jednym punkcie, przedstawić uciążliwość zakładu, działającego 24 godziny na dobę. Dodam także, że w trakcie pomiaru zbadano tło akustyczne, czyli wyłączono zakład całkowicie i poziom dźwięku wynosił 20-25 dB, co dowodzi, że okolica jest bardzo cicha. Gdyby nawet zakład spełniał normy 50 dB w dzień i 40 dB w nocy, to w sytuacji, kiedy tło akustyczne jest w okolicy 20-25 dB to ten dźwięk zawsze będzie uciążliwy i słyszalny - może to nieadekwatne porównanie do skali hałasu emitowanego przez wspomniany zakład, ale komar brzęczący 24 godziny nad uchem, będzie zawsze bardziej uciążliwy niż jednokrotny, czy nawet kilkukrotny przelot samolotu gdzieś w powietrzu.

Nie ma nic gorszego niż hałas, który nie daje przerwy ani wytchnienia. To, że 10-minutowy pomiar wykazał odpowiedni poziom natężenia, nie znaczy, że jutro albo pojutrze ten zakład te normy będzie spełniał. Po ustalonej decyzji administracyjnej określającej normy hałasu dalsze pomiary wykonywane są co dwa lata i tylko podczas nich poziom dźwięku jest lub będzie odpowiedni. 

 

Czy ma Pan w planach podjęcie innych kroków, żeby rozwiązać ten problem? 

 

Teraz przygotowuję się do złożenia wniosku do sądu o zaprzestanie naruszania prawa własności i zaniechanie działań zakłócających korzystanie z nieruchomości ponad przeciętną miarę oraz zaniechanie ich na przyszłość. Czeka mnie długa i nieprzyjemna droga, bo sam fakt nagrywania hałasów do przyjemnych nie należy. Na podstawie wystosowanych już wyroków sądowych w podobnych sprawach wiem, że pomiary akustyczne, które zostały wykonane w tym zakładzie, nie są czynnikiem przesądzającym o zakończeniu postępowania. Albowiem trzeba mieć też na uwadze przepisy kodeksu cywilnego, gdyż jak przyjmuje się w orzecznictwie (wyr. SN. z dnia 10 lipca 2003r., (...) 497/01) fakt, iż nie zostały przekroczone administracyjne normy zakłóceń, nie wyłącza możliwości oceny, dokonywanej na gruncie art. 144 KC, że zakłócenia przekraczają przeciętną miarę. Normy administracyjne stanowią w tym przypadku tylko pewien dodatkowy, uzupełniający element oceny stopnia zakłóceń. Ponadto biorąc pod uwagę to, że zakład znajduje się na terenie zabudowy jednorodzinnej mieszkaniowej, mam prawo oczekiwać życia bez zakłóceń hałasu przemysłowego. Jak wyżej wspomniałem, pojęcia “przeciętna miara’ nie można definiować wyłącznie przez pryzmat wyników pomiarów natężenia hałasu. Mają one wprawdzie istotne znaczenie przy definiowaniu tego pojęcia rzutującego na ocenę, czy działania zakładu są bezprawne, jednak wyniki takich pomiarów nie przesądzają ani o bezprawności (art. 24KC), ani o przekroczenie przeciętnej miary (art. 144 KC).  

Hałasy, o których wspomniałem, stanowią uciążliwość ograniczającą i utrudniającą korzystanie w normalny sposób ze swojej nieruchomości i nie są w żaden sposób podyktowane odczuciami związanymi z nadwrażliwości moją czy też członków mojej rodziny. Mieszczą się bowiem w kategoriach obiektywnych, odczuwalnych dla przeciętnego odbiorcy. Dlatego chcę nadal walczyć o zaprzestanie uciążliwych działań zakładu. 

 

Dziękujemy bardzo za rozmowę i życzymy wytrwałości w walce.